wtorek, 20 marca 2012

Pierwsze spotkania

Czwartek 15.03.2012. Pierwszy raz zobaczyłam syna na drugi dzień. Musiałam leżeć wcześniej 12h płasko. Pogłaskałam go po ręce. Spał cichutko na boczku. Rączki i nóżki miał pokłute. Podają mu prostin aby nie zamknął otwór Botalla. Saturacja 91%, tętno 144. Rozmawialiśmy z doktor Pacześniak opiekującą się synkiem, która powiedziała nam, że Miłosz jest stabilny i radzi sobie. Powiedziała też, że w poniedziałek przewiozą go na oddział kardiologiczny i tam będziemy czekać na kwalifikacje do pierwszej operacji. Jestem szczęśliwa gdy go widzę i dotykam, ale się boję jutra!
Jest piątek 16.03.2012 Zmniejszono dawkę prostin /chyba zorientowali się, że z wagą jest coś nie tak/ oraz zalecono badania urologiczne nerek. Po powrocie na salę bardzo bolał mnie pocięty brzuch. Dostałam leki przeciwbólowe. Nie wstałam z łóżka do końca dnia. Robert poszedł sam do Miłoszka zanieść łapki na rączki i nożyczki bo już się podrapał na buźce. Dzisiaj bardzo pomógł mi Robert wspierał mnie, głaskał było mi dobrze "oparłam" się na Nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.